EnglishEspañolPolskiNederlands
EnglishEspañolPolskiNederlands

RELACJA WETERANA
WOJNY ATOMOWEJ

Oto idea, którą, jak mniemam, możemy
określić mianem „ostatecznego zjednoczenia”.
Jest to spotkanie tych z nas, którzy z własnego
doświadczenia pamiętają, lub mają bliskich
pamiętających wydarzenie, które stało
się symbolem końca II Wojny Światowej.

Oto moja historia:

We wrześniu 1945 roku wraz z szóstym pułkiem piechoty morskiej wylądowałem w Nagasaki. Większości z nas bliska była idea, że „dobry Japoniec to martwy Japoniec”. W pełnym uzbrojeniu i z pełną gotowością bojową weszliśmy na ląd, by po chwili stanąć w ciemnym, cichym i całkowicie opustoszałym miejscu destrukcji, której nie sposób opisać ludzkim językiem. W powietrzu unosił się jeszcze odór spalonych ludzkich ciał.

Przez pierwszy miesiąc byłem łącznościowcem pułku i miałem zupełną swobodę przemieszczania się. Dzięki temu mogłem osobiście wszystko obejrzeć i wysłuchać relacji o tym, co tu się wydarzyło, i nadal działo. Te wspomnienia nadal mi towarzyszą. Okropne sceny nieopisanych cierpień, których byłem świadkiem, stały się częścią tego, kim byłem i kim jestem teraz.

Tego „szczególnego dnia”, w tej „szczególnej chwili” znalazłem się w samym centrum nieopisanego, zaprawdę niewyobrażalnego spustoszenia, które musiało gdzieś mieć swą przyczynę. W tamtej „chwili” wypełniło mnie uczucie wszechogarniającej wściekłości, bólu, wzburzenia, frustracji i nienasyconego pragnienia zemsty. Lecz na kim lub na czym miałem się mścić? Nie było żadnego punktu lokalizacji, żadnej wskazówki, gdzie szukać przyczyny – a więc nie było nikogo, kogo można by za to obwinić lub uczynić odpowiedzialnym. Stan ten obrócił się w pasję żywienia intensywnej odrazy do samego siebie, do tego świata i do każdego przedstawiciela gatunku ludzkiego. Gdzieś głęboko w sobie czułem pewność, że my wszyscy razem – każdy tu, na Ziemi – jest całkowicie obciążony winą. I właśnie wtedy, w tej „jednej chwili w czasie”, ogarnęło mnie światło wewnętrznego pokoju. Objawiło się ono jako „przestrzeń w czasie”, w której zobaczyłem nowe rozwiązanie zawierające się w tym oto przesłaniu:

„Spójrz na to jak na nowy początek”.

Tak właśnie rozpoczęło się nowe kontinuum czasu, które wszyscy zaczynamy sobie teraz uświadamiać. Wyłoniło się ono ze zgliszcz i pożogi eksplozji atomowej bomby, która położyła kres tej dawno już minionej erze.

Mam wiele szczęśliwych wspomnień z 8-miesięcznej okupacji Japonii. Właśnie wtedy uszanowałem ducha walki mojego niezłomnego przeciwnika – przeciwnika, z którym teraz nareszcie odkryłem naszą wspólną potrzebę życia w pokoju. Co więcej – razem rozpoznaliśmy również, jak wiele mamy ze sobą wspólnego jako mieszkańcy tej Ziemi: podzielaliśmy prawdziwą komunikację właściwą przyjaźni człowieka z człowiekiem. Dzięki uznaniu wspólnych celów rozpoznaliśmy jedno rozwiązanie naszych problemów.

To oczywiście był początek więzi, która po latach przekształciła się w głęboką przyjaźń i zaufanie, którym do dziś darzą się nasze narody.

I choć wyrażenie, którego zaraz użyję, wydaje się już oklepane, to jednak wraz z mymi japońskimi przyjaciółmi, których wcześniej brałem za wrogów, zacząłem odkrywać pewną oczywistą prawdę. Nie była to ani doktryna, ani religijny czy polityczny system, lecz wewnętrzna pewność co do tego, że wszyscy ludzie naprawdę zostali stworzeni równymi. Była to prawdziwa świadomość tego, że każdy z nas posiada niezmienne prawo do dzielenia się Wolą wiecznie stwarzającego Uniwersalnego Umysłu. Dzielenie się to wyrażamy tutaj poprzez akt przebaczenia i miłości. Zarówno w pojedynkę, jak i poprzez całkowite włączenie wszystkich, wyrażamy prawo do życia, wolności i poszukiwania szczęścia, których pragną wszyscy ludzie na tym świecie.

Z Nagasaki przeniosłem się do Sasebo, a potem na Fukuokę. I oczywiście właśnie tam, w tym najpiękniejszym z miast, w czasie kwitnienia wiśni, zakochałem się. Doumo arigatou gozaimasu.

Powróciłem do kraju w czerwcu 1946 roku i jak wielu innych młodych-starych weteranów, rozpocząłem dorosłe życie.


Jeszcze jedna historia, związana z naszym spotkaniem z okazji Międzynarodowego Tygodnia Przebaczenia:

W 1971 roku umierałem z powodu nieuleczalnej choroby. Wszyscy, włącznie ze mną, porzucili już wszelką nadzieję. Właśnie wtedy, w tych ostatnich chwilach, owładnęło mną praktycznie to samo odczucie, co 25 lat wcześniej w Nagasaki – odczucie pełnego mściwości zniechęcenia. Teraz jednak ta emocja była jeszcze intensywniejsza. Zapadłem się w bezdenną, czarną otchłań desperacji, poczucia kompletnej beznadziei i bezsensu, i po prostu umarłem.

Raz jeszcze doświadczyłem tej „przestrzeni pokoju i szczęścia”. Przypomniano mi o jedynej rzeczy, która liczy się w tym świecie: że mam misję, by nauczać wszystkich „nieustającego odrodzenia”, które ma towarzyszyć i będzie towarzyszyło „nowemu początkowi” – „nowemu kontinuum czasu”. I wtedy pojawiło się Światło… Otoczyło moje łóżko i przez chwilę było jaśniejsze od słońca. Było to uczucie niesamowitej radości, miłości i zrozumienia, tak często opisywane przez tych, którzy przeszli doświadczenie „życia po życiu”. Przesłanie, które otrzymałem, było bardzo proste: „Oto jeszcze jedna szansa”, „Polegaj na mnie!”, „Nigdy cię nie zawiodę”, „Nauczaj innych tego, co zostało ci dane”. W tej samej chwili zostałem całkowicie uzdrowiony.

Jeszcze tej samej nocy próbowałem opuścić szpital, ale oczywiście nigdzie nie mogłem znaleźć swoich butów. Wyszedłem dopiero następnego ranka, tuż po wykonaniu badań przez zespół lekarzy. Stwierdzili oni, że nie są w stanie w żaden sposób wyjaśnić mojego wyzdrowienia, że to niewytłumaczalny i nadzwyczajny przypadek. Lecz po chwili dodali swe zwyczajowe: „takie rzeczy czasem się zdarzają”. Prawda, że tak? No pewnie, że się zdarzają! Tak właśnie było i nadal tak jest. Każdemu, kto zechce słuchać, oferuję proste przesłanie całkowitego polegania na Bogu: „Zwyczajnie puść i wpuść Boga”. Niektórym kojarzy się to z poddaniem się i zaprawdę tym to jest. Co za nadzwyczajna moc kryje się w moim przyzwoleniu, by wypełniła się Jego Wola…

Wierzę w cuda. Co więcej – ja wiem, że one naprawdę się dzieją, teraz i zawsze. Bożą Wolą jest, byśmy byli uzdrowieni i doskonali, jakimi zostaliśmy stworzeni. I w tej kwestii dotyczącej wiecznej Prawdy my – tak zwani śmiertelnicy – nie mamy absolutnie nic do powiedzenia.

Trwam więc i ćwiczę trwanie w teraźniejszej chwili – dokładnie takiej, jaka jest. Niosę przesłanie cudownego duchowego uzdrowienia i służę za punkt odniesienia dla pewności, że otaczają nas światło, miłość i prawdziwa radość, że możemy je odnaleźć, podtrzymywać, a nawet bezpośrednio przekazywać. Staje się to przygodą „niebiańskiego przyspieszenia”, którego radośnie doświadcza teraz gatunek ludzki.

Cudowne uzdrowienie naszych umysłów i ciał wydarza się za sprawą Ducha Świętego dzięki mocy przebaczenia i miłości, które nieustająco wprowadzamy w życie bez zważania na ten nieprzebaczający świat bólu i śmierci.

Być może to jeszcze nie cała historia, ale omówiliśmy mniej więcej wszystko.

Nie zapominaj o Tygodniu Przebaczenia. Przyjdź dokładnie taki, jaki jesteś, nieważne z jakiego powodu. Na pewno spotkasz się z wieloma starymi znajomymi, jak również z niektórymi nowymi, których zawsze znałeś i kochałeś, ale których dopiero teraz sobie przypominasz w tym nowym kontinuum czasu.

Przyjdź i zostań uzdrowiony. Przybądź i pozwól, by stało się to dla Ciebie „nowym początkiem”.

Ogromna pomoc, która jest Ci ofiarowana, tylko czeka, aż się pojawisz.
Pamiętaj również, jak wiele masz wszystkim do zaoferowania.

Starszy szeregowy Chuck Anderson,
Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych
Nagasaki, Japonia, 1945 rok
Wisconsin Dells, USA, 2001 rok